Jakkolwiek by to płasko i zwyczajnie nie brzmiało, to stwierdzam, że pomimo upływu kilku dni od tego zdarzenia, odczuwam głęboki żal i ból po stracie tak wielu najważniejszych osobistości w kraju. Strata Głowy Państwa jest wydarzeniem przełomowym i bez precedensu. Śmierć tak wielu osobistości z politycznej i intelektualnej elity kraju jest ciosem mogącym zachwiać posadami naszego państwa i stratą, którą będziemy odrabiać przez dziesięciolecia.
Pamiętamy, jak mozolnie odrabialiśmy straty po tragediach Katynia, Charkowa i Miednoje, Oświęcimia, Sztuthoffu i Sobiboru. Tam w intelektualne serce ojczyzny wbijał nam miecz wróg. Dzisiaj w Smoleńsku boską kulą kierował ślepy los. Czy jest zatem uprawnione stwierdzenie, które wpisałem do naszej księgi kondolencyjnej wystawionej w Ratuszu, że jesteśmy narodem boleśnie wyróżnionym przez Boga? Czyż nie byłem samolubny, uważając katastrofę smoleńską za największe nieszczęście? A Holocaust? A obie wojny światowe? A eksterminacja Ormian w imperium otomańskim? A tragedia narodu Kurdyjskiego? A zagłada całych narodów Nowego Świata? Nie ma miary, aby stwierdzić, które nieszczęście jest ważniejsze, które bardziej dotkliwe, które wasze, a które nasze. Uparcie wierzę w logikę świata, stąd też moja wiara, że katastrofa smoleńska (poza tragedią ofiar, ich rodzin i traumą całego polskiego społeczeństwa) ma wymiar historyczny. Ironią bowiem historii jest, że dopiero dzięki tej tragedii świat zwrócił uwagę na tragedię naszego narodu sprzed 70 lat. Dopiero poprzez katastrofę w Smoleńsku wiadomość o zbrodni ludobójstwa na narodzie polskim w Katyniu dotarła do świadomości ludzi na całym świecie.
Musiał zginąć Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej, aby uświadomić rodakom, że urzędowi Prezydenta RP oraz osobie Pana Prezydenta należy okazywać należną cześć, gdyż uosabia On Majestat Rzeczypospolitej. Mam nadzieję, że wszyscy prześmiewcy i wesołkowie, którzy tak chętnie i niefrasobliwie dworowali sobie z osoby Pana Prezydenta, schowali się w najdalszym ciemnym kącie i tam już pozostaną.
Żywię niezachwianą nadzieję, że w obliczu tej mnogiej śmierci i za jej sprawą staniemy się mądrzejsi, poważniejsi i lepsi dla bliźnich naszych – zdolni zdusić w sobie wszelką podłość. Z tragedii tej powinniśmy wyjść lepsi i silniejsi – inaczej te wszystkie msze, przemówienia, wpisy do ksiąg, zniczy palenie, kwiatów składanie będą niczym innym niż przemijającym, łzawym wzruszeniem.
Burmistrz Ziębic
Dr Antoni Herbowski